Żyję...

Mijały sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie i w końcu postanowiłam napisać post, żeby nie było, że od miesiąca niczego nie dodałam.
Powoli dociera do mnie, że zrobiłam dość poważny błąd (w swoim życiu). Poszłam do pracy, na kasę. Wszyscy wiemy, że bycie kasjerem jest męczące, głównie psychicznie.

1. Najgorsi są Ci klienci, którzy widzą czerwone światło i/lub zamkniętą kasę, a mimo to nadal wyjmują rzeczy na taśmę i chcą, by ich skasować, bo przecież "nigdzie nie jest napisane, że kasa nieczynna".
2. Albo Ci, przez których trzeba anulować produkty z paragonu, bo wyszło za drogo. Chociaż cenę mają napisaną na opakowaniu/etykiecie/skanerze.
3. O i jeszcze ludzie, którzy denerwują się, że nie mam obok siebie wagi, a oni nie mają zważonych warzyw/owoców/słodyczy — pomińmy fakt, że na jednym, jak i drugim dziale są co najmniej 2 wagi.
4. Bardzo się cieszę z przerw, ale powinny one trwać około 30 minut, a nie tylko 15 minut. Przecież ja w tym czasie nie zdążę dojść do szatni, pójść do wc, dojść do stołówki, zjeść spokojnie i jeszcze wrócić na swoje stanowisko.
Oh i 5. Musisz pokryć różnicę kasjerską, ze swojej kieszeni (pod koniec miesiąca).

6. Wiadomo, że trafiają się również Ci, którzy muszą cały swój zły dzień/tydzień/miesiąc na kimś wyładować, więc robią to na kasjerze, w końcu klient nasz pan.

Powiem, że zarobki są nawet duże (a może to tylko, dlatego że nadal jestem studentką), 11 zł netto na godzinę.
Photo by Alexandra Kirr on Unsplash
Jak już mowa o przyszłości - nie, nie zostanę bibliotekarką. Na pewno studia skończę, ale czy na swoim kierunku, wiem tylko ja, no i parę innych osób :D
I myślę, że mój kierunek nie będzie związany ze zwierzętami - nadal uważam, że anatomia i
fiozjologia nie są dla mnie.

Photo by Arnel Hasanovic on Unsplash
W końcu zrobiłam prototyp mojego szablonu, tzn tylko zmodyfikowałam dostępny.

Komentarze